poniedziałek, 7 grudnia 2015

POST NR 16

Żywienie naszej Ani - krótka historia.

Od urodzenia Ania nie miała odruchu połykania, po podaniu kilku kropel mleka, nie wiedziała co z tym zrobić, dlatego od początku Ania miała zakładaną sondę żywieniową, najpierw plastikową doprzełykową, a później silikonową donosową.
Sonda silikonowa służyła nam długo bo od ok. 3 tygodnia życia do 8 miesiąca. Jest to trochę długi okres w porównaniu ze wskazaniami lekarskimi, ale mieliśmy nadzieję, że dziecko zacznie samo przełykać, jeść.
Niestety - trzeba było podjąc trudną decyzję, pojechaliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, bo tam był nasz główny szpital i po kilkudniowym pobycie wróciliśmy do domu z PEG-iem. I jak się okazało, było to jedyne wyjście, aby dziecko mogło rosnąć, rozwijać się.

Skrót PEG pochodzi od - Percutaneous Endoscopic Gastrostomy, pasuje również polskie tłumaczenie: Przezskórna Endoskopowa Gastrostomia.




Jak to wygląda u naszej Ani:

Kiedy Ania miała ok. roku zaczęliśmy eksperymentować z jedzeniem, w tamtym czasie było to masełko, zwykłe masło podawane najpierw z palca, a potem z plastikowej łyżeczki; masło bo łatwo rozpuszczało się w buzi.

Płyny - to osobny temat - Ania przyjmowała krople wody czy specjalnego mleczka jeszcze kiedy miała sondę nosową, były to porcje rzędu 5 ml potem 10 ml, ale cały czas były kłopoty z zadławianiem się, nieustannymi wymiotami. Tutaj dodam, że cechą charakterystyczną tego zespołu wad są między innymi chroniczne wymioty, a dodatkowo przez gardło przechodziła właśnie ta sonda.
Kiedy decydowaliśmy się na PEG'a mieliśmy nadzieję, że uwolnione gardło pozwoli na szybką naukę jedzienia, a także rozwinie się mowa.
Ta "szybka" nauka jedzenia trwała 5 lat, ale dla nas jest to naprawdę szybko ..... bo mogło trwać dużo dłużej, a nawet jeszcze dłużej.
Ogólnie nauka jedzenia buzią u Ani to jedna wielka męka, przede wszystkim dla mojej żony, która dzień w dzień podejmowała nierówną walkę - nie poddając się. Często jak to się mówi - "ręce opadały".


Teraz już Ania ma 6 lat, nauczyła się przełykać, jeść zmiksowany pokarm, ostatnio przeżyliśmy też przeziębienie Ani praktycznie bez używania PEG'a, co było swego rodzaju testem, wszystkie leki "szły" przez buzię, a te niesmaczne były zatapiane z deserkach Monte.

Ogólnie mogę powiedzieć, że nie jest tak łatwo odłączyć się od takiego sposobu żywienia, szczególnie, że występują różne sytuacje awaryjne jak choroba, szczególnie gardła, poza tym nawet bez powodu - jak nam się wydaje - może zdarzyć, że dziecko nie chce jeść.

W ciągu ostatniego roku Ania je buzią - 80%, PEG - 20%, a od ok. 4 miesięcy buzią - 100%
Musiało minąć kilka miesięcy, bo jest to ważna decyzja i chcieliśmy przekonać się czy nie będzie kłopotów w dłuższym czasie czy w chorobie.

Również prof. Socha z CZD radził nam, aby okres przejściowy, kiedy dziecko prawie nie korzysta z PEG'a wynosił ok. pól roku, aby mieć pewność, że właściwa podaż kalorii jest zapewniona w dłuższym okresie czasu.

 

Niestety PEG to nie tylko zalety, u Ani występowały komplikacje: okolice PEG-a były podrażniane kwasami żołądkowymi, bo często występowała nieszczelność, 2 lata temu w przetoce pojawiły sę bakterie, które praktycznie cały czas musieliśmy zwalczać różnymi lekami (antybiotyki, maści, zioła), w żołądku tworzyło sią dużo śluzu, który pobudzał dziecko do wymiotów mimo codziennego odbarczania. Mielimy zastosowane chyba wszystkie rodzaje PEG'ów dla dzieci, często wymiana PEG'a była spowodowana jego uszkodzeniem (pękające baloniki), a parę miesięcy temu Ania z niewyjaśnionych dla nas przyczyn wyrwała sobie takie urządzenie z brzucha.
To właśnie miałem na myśli mówiąc o drodze przez mękę.

 


A teraz najważniejsze!
 
Kiedy zaczynałem pisać ten post pisałem o PEG'u głównie w czasie teraźniejszym, a teraz kiedy publikuję go na blogu Ani musiałem zmienić czas na przeszły ....

ANIA OD DZIŚ NIE MA JUŻ PEG'A !

Dziś (03.12.2015) byliśmy w Poradni Chirurgicznej dla dzieci w Rzeszowie w Szpitalu nr 2 (od niedawna zwanym Klinicznym).
Byliśmy przygotowani na kilkudniowy pobyt na Oddziale, ale na szczęcie dr Szymborski po zapoznaniu się ze stanem dziecka i okolic PEG'a podjął decyzję o usunięciu go od razu w gabinecie zabiegowym. Po 5 minutach Ania została uwolniona od PEG'a. 
Aby się w pełni cieszyć byciem w nowym świecie, świecie bez PEG'a musimy jeszcze odczekać ok. tygodnia, czy nie wystąpią jakieś komplikacje.

Kiedy usuniemy opatrunek postaram się jeszcze napisać kilka słów o żywieniu Ani.

wtorek, 17 lutego 2015

POST NR 15

Bardzo, bardzo dziękujemy wszystkim, którzy podarowali 1% dla naszej i trochę też waszej Ani.

W ubiegłym roku (2014) - dzięki zgromadzonym funduszom z rozliczenia podatkowego za 2013 rok, Ania kontynuowała zajęcia w ramach rehabilitacji domowej (ok. 120 spotkań po 45 min.) - kinezyterapia, pionizacja, ćwiczenia metodą Bobath.
Ponadto Ania była ćwiczona (pobudzana, motywowana, stymulowana) przez panią pedagog z Rzeszowa, chodziło o nawiązanie dwustronnej komunikacji, aby umiała jakoś wyrażać swoje potrzeby, bo na razie mówienie jest jeszcze zablokowane. Była to duża frajda dla Ani, bo pani pedagog zawsze przychodziła z ogromną torbą różnych ciekawych przedmiotów do ćwiczeń, a raczej zabawy, bo okazuje się że najlepsze efekty uzyskujemy kiedy coś sprawia nam przyjemność, daje dużo zabawy. Tak właśnie minęło 25 2-godzinnych spotkań w zeszłym roku.
Jak pisałem wcześniej był też pies, Dunag02, rehabilitacja w RORE, Zaździerz, ponadto mamy nowe ortezy do chodzenia, dobrze dopasowane.
Najważniejsze - Ania pod koniec 2014 roku zrobiła kilka kroków samodzielnie ! Jest to zaledwie kilka kroków, ale dla nas to wielka radość i nadzieja na dalszy postęp.

To jest rozliczenie 1% za rok 2013, środki wpłynęły do Fundacji na konto Ani pod koniec listopada 2014.
Aktualnie rozliczamy się podatkowo za 2014 rok, bardzo prosimy o przekazanie 1% dla Ani, byśmy mogli w dalszym ciągu kontynuować rehabilitację córeczki.

Numer KRS:  0000037904,
Cel szczegółowy:  13411 Brzuchacz Anna

Dziękujemy !!!
Dziękuję


niedziela, 25 stycznia 2015

POST NR 14

Zanim tak naprawdę zaczęło się przedszkole, Ania na początku września 2014 pojechała na 3-tygodniowy Pobyt Rehabilitacyjny do Rzeszowa do Regionalnego Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjnego (RORE). Piszę "pobyt" ponieważ, nie był to tak naprawdę turnus rehabilitacyjny, a raczej pobyt w szpitalu w celach rehabilitacyjnych. Nie mam tu na myśli samej rehabilitacji (pracownie, rehabilitanci, sprzęt, rodzaje zbiegów), która stoi na wysokim poziome, ale raczej organizację pobytu, gdyż RORE wchodzi w skład struktur Wojewódzkiego Szpitala Nr 2.


Tak więc jest poranne mierzenie temperatury, przepustki na niedziele z rygorystycznie przestrzeganą godziną powrotu, w salach (a nie pokojach) może przebywać tylko 1 opiekun do dziecka, który na noc rozkłada łóżko polowe (dla dzieci poniżej 3 lat są sale dla matki z dzieckiem), kwestia posiłków i inne szpitalne rygory.



Natomiast zaletą pobytu w RORE jest - jak piszę wyżej - sam proces rehabilitacji. Ania miała dużo zabiegów m.in. ćwiczenia z logopedą i pedagogiem, terapię ręki, lampę Solux, zabiegi Fango, masaże no i po południami kroczenie z podtrzymaniem po długich korytarzach Ośrodka.








W RORE wiemy, że jesteśmy pod opieką lekarzy, sióstr, mamy dostęp do leków, konsultacji lekarzy z innych oddziałów szpitalnych (co u nas miało miejsce), wszyscy byli życzliwi i starali się nam pomóc. Rzeszowski Ośrodek jest położony tylko 50 km od Jarosławia, co jest dużą zaletą, także dla naszego Lanosa Deawoo 1,6 (2000 r.). Ania lepiej znosi krótką podróż, szczególnie w ciepłe dni.



W tym roku (2015) także planujemy rehabilitację w RORE oraz - dzięki Państwa pomocy - wyjazd na 2-tygodniowy turnus rehabilitacyjny w specjalizowanym ośrodku.

środa, 21 stycznia 2015

POST NR 13

Zgodnie z polskimi przepisami dzieci urodzone w 2009 roku, są obowiązane odbyć roczne przygotowanie przedszkolne w przedszkolu, oddziale przedszkolnym zorganizowanym w szkole podstawowej lub w innej formie wychowania przedszkolnego. Obowiązek ten rozpoczyna się z początkiem roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 5 lat.
Tak też jest i u nas, to znaczy, Ania po wakacjach 2014 zaczęła wypełniać swój obowiązek  przygotowania przedszkolnego.
Jak to się odbyło - dużo chodzenia, jeżdżenia, papierologii stosowanej ...
Najpierw uzyskaliśmy - w odpowiedzi na nasz Wniosek - "Orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego" wydane przez Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną w Jarosławiu.
Jak pisałem we wcześniejszych postach, Ania nie chodzi sama, nie je buzią i nie mówi, jest to tzw. niepełnosprawność sprzężona (umysł i ciało), dlatego dla Ani wydano jednocześnie drugie Orzecznie o potrzebie indywidualnego rocznego przygotowania przedszkolnego realizowanego w warunkach domowych.
Chodziło głównie o spełnienie wymagań medycznych związanych z pielęgnacją PEG-a, harmonogramem żywienia i zaleceniami neurologicznymi.

Tak więc powiadomiliśmy Szkołę Podstawową, do której Ania należy ze względu rejonizację, że niestety nie ...., potem złożyliśmy kolejny Wniosek wraz z Orzeczeniami do Starostwa Powiatowego, aby zapisać Anię do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, który zorganizował dla Ani indywidualne nauczanie w ramach obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego.






Ze względu na stan zdrowia Ani będziemy prawdopodobnie przedłużać ten okres przedszkolny o kolejny rok.Tak praktycznie Ania ma tygodniowo 5 godzin zajęć przedszkolnych.
Od niedawana udało nam się uzyskać dodatkowe godziny terapii z pedagogiem. Tak więc nauka ruszyła "pełną parą".
Program nauczania jest wybitnie indywidualny, więc Ania uczy się wg metod Weroniki Sherborne, Knilla oraz programu stymulacyjnego - SensoPaka.