Niestety, od czasu opublikowania Postu nr 16 sprawy się skomplikowały, a następnie po 2 miesiącach zakończyły pozytywnie, optymistycznie.
Ale po kolei, zaklejenie taśmą przetoki (3 grudnia'15 w Rzeszowie) nie spowodowało jej zagojenia, owszem otwór się obkurczył, ale pozostała niezrośnięta przetoka - otwór o średnicy 1 mm lub nawet mniej, którym - pod ciśnieniem, jakie panuje w żołądku - wydobywały się kwasy, co w dalszym ciągu podrażniało ranę i powodowało u dziecka ból. Teraz wiemy, że tak było, bo aktualnie (czyli po zagojeniu się rany operacyjnej) nasza Ania jest przede wszystkim spokojniejsza, ma większą swobodę ruchu i co najważniejsze także dla nas - odżywianie nie jest dużym kłopotem, a raczej to co teraz musimy, to pilnować czasu posiłków i dobierać smaki; porównując jest to - że tak powiem - "niebo a ziemia".
Na linii czasu wydarzenia układały się tak:
3/12/2015 - usunięcie PEG'a, zaklejenie specjalną taśmą przetoki (ambulatoryjnie)
28/12/2015 - operacja w pełnej narkozie (40min) - jednak trzeba było zszyć ranę po PEG'u, znowu odwiedziliśmy Szpital w Rzeszowie
31/12/2015 - miejscowe znieczulenie i poprawka zszycia (nadal nieszczelność i zaczerwienienie) - w tym samym Szpitalu
Jednak mimo szczerych chęci ze strony lekarzy, coś było nie tak, w miejscu szwów były przecieki i zaczerwienienie zamiast suchej, gojącej się blizny.
09/01/2016 - wyjazd do Centrum Zdrowia Dziecka
15/01/2016 - operacja w pełnej narkozie, teraz już było dokładnie: wyczyszczenie przetoki na całej długości, zszycie żołądka oraz zszycie powłok brzusznych.
20/01/2016 - wypis z Oddziału Chirurgii Centrum Zdrowia Dziecka i powrót do domu, a po miesiącu pierwsze ćwiczenia rehabilitacyjne, aby Ania wróciła do wcześniejszej formy.
Jesień 2015 to dla nas bardzo trudny okres, nieustanna walka z raną wokół PEG'a, dlatego myśleliśmy, że po usunięciu PEG'a złapiemy oddech, niestety jeśli jest gorzej niż było, to zawsze może być jeszcze gorzej i właśnie tak się nam przytrafiło. Po usunięciu PEG'a wiedzieliśmy, że przetoka ma się szybko zagoić, nawet lekarze dawali nam ostrzeżenie, że jeśli PEG wypadnie to trzeba szybko do szpitala aby przetoka nie zarosła się. Niestety prawdziwy horror zaczął się w grudniu, czasami trzeba było zmieniać opatrunek kilkanaście razy na dobę, Ania była rozdrażniona (ból), było wiele takich dni, że dwie, a w porywach trzy osoby miały co robić wokół Ani przez cały dzień.
W tym miejscu muszę powiedzieć, że tytaniczną pracę wykonywała Mama Ani, nie tylko w grudniu, ale także w styczniu w czasie pobytów w szpitalach oraz wcześniej i jeszcze wcześniej, w ogóle - poprzez całe Ani dotychczasowe życie.
Teraz mamy trochę lepiej z Anią, PEG - to jeden z trzech tematów, z którymi walczymy od początku, pozostałe to chodzenie i mówienie, a raczej jakaś forma komunikacji, bo z mówieniem jako takim na razie kiepsko.
Poniżej umieszczam kilka zdjęć takich bardziej medycznych:
Już jest ładnie ! |
W następnym odcinku - informacje o 1% z PIT'ów za 2014 rok, w tym miejscu przepraszam wszystkich czytających za opóźnienie w porównaniu z poprzednimi latami (moja niedyspozycja).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz