środa, 7 lutego 2018

POST NR 21

W dniach letnich to znaczy od 17 lipca do 29 lipca 2017 Ania aktywnie - bo inaczej się nie da - uczestniczyła w turnusie rehabilitacyjnym w miejscowości Oblęgór leżącej obok bardziej znanego Oblęgorka koło Kielc w ośrodku "Złota Rybka".
Rehabilitacja była intensywna i przyniosła znaczną poprawę motoryki Ani, dzięki masażom powięziowym znikały przykurcze i jakby spięcie całego ciała i wtedy chód Ani był dużo lepszy.
Każdy dzień na turnusie był wypełniony intensywnymi ćwiczeniami zgodnie z indywidualnym programem:
  • Terapia polisensoryczna
  • Terapia sensoryczna
  • Kinezyterapia
  • Kinesiotaping
  • Fizykoterapia
  • Terapia ręki
  • Masaże
  • Hipoterapia 
 Te dwa tygodnie przepracowane na turnusie to bardzo duży wysiłek dla Ani i jej mamy, ale warto było i jak tylko będziemy mogli - powtórzymy taki turnus.


Hipo hipo ...pierwszy raz to trochę strach ...
No, no, no laleczko ....
w sumie nie jest tak źle .....
niestety jeszcze mi trzeba trochę pomóc, ale może kiedyś ...
i znowu przede mną cały dzień pracy .....
wieczorem jestem wykończona ....dobranoc

I jeszcze widok z okna na Kielecczyznę ....
Podsumowując bardzo udany pracowity turnus, a przede wszystkim rehabilitanci, profesjonalni z dobrym podejściem do dzieci takich jak Ania.


środa, 28 czerwca 2017

POST NR 20

Podsumowanie podatkowe:
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy wspomagają leczenie i rehabilitację Ani, w tym roku oprócz 1% otrzymaliśmy dodatkowe wpłaty na konto indywidualne Ani w Fundacji - dziękujemy !
W 2016 roku zakupiliśmy pionizator, 2 pary butów profilaktycznych, które były dostosowane do stóp Ani przez bardzo dobrego szewca z Sieniawy, ale przede wszystkim kontynuowaliśmy rehabilitację domową Ani - ok. 120 spotkań po 45 min.





                                                 Ach, żeby tak chodzić ....














Jeszcze raz serdecznie dziękujemy wszystkim pomagającym Ani !


poniedziałek, 1 maja 2017

POST NR 19

Rok 2016 znacznie różnił się od poprzednich lat, po 6-ciu latach zmagań z PEG'iem, które kosztowały nas (rodzinę) dużo energii i zdrowia mogliśmy rozpocząć rehabilitacje Ani z większym spokojem i nowymi pomysłami.

W 2016 roku skoncentrowaliśmy się na rehabilitacji psycho-ruchowej tj. komunikacja z otoczeniem (mowa, gesty) oraz nauce chodzenia i samodzielności.
Niestety mowa u Ani nie rozwija się w zauważalny sposób, nie obserwujemy nowych zgłosek, sylab ...
Ania rozwija więc komunikację alternatywną - jak nam radzą specjaliści - bo tylko ten sposób daje szansę na jakiekolwiek porozumienie się Ani z otoczeniem, ta alternatywna komunikacja to piktogramy i PCS - Picture Communication Symbols. O tym może później napiszę, a teraz tylko powiem, że dla Ani najlepszy język do nauki to piktogramy na czarnym tle.





Najważniejszą jednak zmianą dla Ani i dla nas jest OREW, Ania od września 2016 uczęszcza do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Jarosławiu na tzw. zajęcia rewalidacyjno-wychowawcze. 







Ania chodzi tam codziennie jednak ze względu na przeziębienia, katary i inne podobne, średnio Ania chodzi tam na 1/2 "etatu", to jest pierwszy rok w grupie i wiadomo - swoje musi odchorować, mamy nadzieję, że w następnym roku będzie bardziej odporna.

Oczywiście staramy się dziecko uodpornić, zahartować, stosujemy bańki próżniowe i dietę wspomagającą pracę i zdrowie jelit, od których zależy odporność organizmu.





W ramach zajęć rewalidacyjno-wychowawczych Ania pracuje w grupie, rozwija się społecznie, ma kontakt z rówieśnikami, co do tej pory było utrudnione bo Ania miała zajęcia domowe ze względu na zdrowie i PEG'a.




środa, 23 marca 2016

POST NR 18

Bardzo, bardzo dziękujemy wszystkim, którzy podarowali 1% dla Ani

W ubiegłym roku (2015) - dzięki zgromadzonym funduszom z rozliczenia podatkowego za 2014 rok, Ania kontynuowała zajęcia w ramach rehabilitacji domowej (ok. 100 spotkań po 45 min.) - kinezyterapia, pionizacja, ćwiczenia metodą Bobath.
Zakupiliśmy też fotelik rehabilitacyjny oraz nowe sandały ortopedyczne dla Ani, jednak ubiegły rok i początek 2016 upłynął pod znakiem walki z PEG'iem o czym pisałem w poprzednich postach.



Rozliczenie 1% za rok 2014, środki wpłynęły do Fundacji "Zdążyć z Pomocą" na konto Ani pod koniec listopada 2015.
Aktualnie rozliczamy się podatkowo za 2015 rok, bardzo prosimy o przekazanie 1% dla Ani, byśmy mogli w dalszym ciągu kontynuować rehabilitację córeczki.

Numer KRS:  0000037904,
Cel szczegółowy:  13411 Brzuchacz Anna

Dziękujemy !!!



czwartek, 17 marca 2016

POST NR 17

Jakże przyjemnie się czyta ostatni fragment POST'a NR 16 ......

Niestety, od czasu opublikowania Postu nr 16 sprawy się skomplikowały, a następnie po 2 miesiącach zakończyły pozytywnie, optymistycznie.
Ale po kolei, zaklejenie taśmą przetoki (3 grudnia'15 w Rzeszowie) nie spowodowało jej zagojenia, owszem otwór się obkurczył, ale pozostała niezrośnięta przetoka - otwór o średnicy 1 mm lub nawet mniej, którym - pod ciśnieniem, jakie panuje w żołądku - wydobywały się kwasy, co w dalszym ciągu podrażniało ranę i powodowało u dziecka ból. Teraz wiemy, że tak było, bo aktualnie (czyli po zagojeniu się rany operacyjnej) nasza Ania jest przede wszystkim spokojniejsza, ma większą swobodę ruchu i co najważniejsze także dla nas - odżywianie nie jest dużym kłopotem, a raczej to co teraz musimy, to pilnować czasu posiłków i dobierać smaki; porównując jest to - że tak powiem - "niebo a ziemia".

Na linii czasu wydarzenia układały się tak:

3/12/2015 - usunięcie PEG'a, zaklejenie specjalną taśmą przetoki (ambulatoryjnie)

28/12/2015 - operacja w pełnej narkozie (40min) - jednak trzeba było zszyć ranę po PEG'u, znowu odwiedziliśmy Szpital w Rzeszowie

31/12/2015 - miejscowe znieczulenie i poprawka zszycia (nadal nieszczelność i zaczerwienienie) - w tym samym Szpitalu

Jednak mimo szczerych chęci ze strony lekarzy, coś było nie tak, w miejscu szwów były przecieki i zaczerwienienie zamiast suchej, gojącej się blizny.

09/01/2016 - wyjazd do Centrum Zdrowia Dziecka


15/01/2016 - operacja w pełnej narkozie, teraz już było dokładnie: wyczyszczenie przetoki na całej długości, zszycie żołądka oraz zszycie powłok brzusznych.

20/01/2016 - wypis z Oddziału Chirurgii Centrum Zdrowia Dziecka i powrót do domu, a po miesiącu pierwsze ćwiczenia rehabilitacyjne, aby Ania wróciła do wcześniejszej formy.

Jesień 2015 to dla nas bardzo trudny okres, nieustanna walka z raną wokół PEG'a, dlatego myśleliśmy, że po usunięciu PEG'a złapiemy oddech, niestety jeśli jest gorzej niż było, to zawsze może być jeszcze gorzej i właśnie tak się nam przytrafiło. Po usunięciu PEG'a wiedzieliśmy, że przetoka ma się szybko zagoić, nawet lekarze dawali nam ostrzeżenie, że jeśli PEG wypadnie to trzeba szybko do szpitala aby przetoka nie zarosła się. Niestety prawdziwy horror zaczął się w grudniu, czasami trzeba było zmieniać opatrunek kilkanaście razy na dobę, Ania była rozdrażniona (ból), było wiele takich dni, że dwie, a w porywach trzy osoby miały co robić wokół Ani przez cały dzień.
W tym miejscu muszę powiedzieć, że tytaniczną pracę wykonywała Mama Ani, nie tylko w grudniu, ale także w styczniu w czasie pobytów w szpitalach oraz wcześniej i jeszcze wcześniej, w ogóle - poprzez całe Ani dotychczasowe życie.

Teraz mamy trochę lepiej z Anią, PEG - to jeden z trzech tematów, z którymi walczymy od początku, pozostałe to chodzenie i mówienie, a raczej jakaś forma komunikacji, bo z mówieniem jako takim na razie kiepsko.

Poniżej umieszczam kilka zdjęć takich bardziej medycznych:

Przed usunięciem szwów ....
Jest już lepiej ...

Już jest ładnie !










W następnym odcinku - informacje o 1% z PIT'ów za 2014 rok, w tym miejscu przepraszam wszystkich czytających za opóźnienie w porównaniu z poprzednimi latami (moja niedyspozycja).

poniedziałek, 7 grudnia 2015

POST NR 16

Żywienie naszej Ani - krótka historia.

Od urodzenia Ania nie miała odruchu połykania, po podaniu kilku kropel mleka, nie wiedziała co z tym zrobić, dlatego od początku Ania miała zakładaną sondę żywieniową, najpierw plastikową doprzełykową, a później silikonową donosową.
Sonda silikonowa służyła nam długo bo od ok. 3 tygodnia życia do 8 miesiąca. Jest to trochę długi okres w porównaniu ze wskazaniami lekarskimi, ale mieliśmy nadzieję, że dziecko zacznie samo przełykać, jeść.
Niestety - trzeba było podjąc trudną decyzję, pojechaliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, bo tam był nasz główny szpital i po kilkudniowym pobycie wróciliśmy do domu z PEG-iem. I jak się okazało, było to jedyne wyjście, aby dziecko mogło rosnąć, rozwijać się.

Skrót PEG pochodzi od - Percutaneous Endoscopic Gastrostomy, pasuje również polskie tłumaczenie: Przezskórna Endoskopowa Gastrostomia.




Jak to wygląda u naszej Ani:

Kiedy Ania miała ok. roku zaczęliśmy eksperymentować z jedzeniem, w tamtym czasie było to masełko, zwykłe masło podawane najpierw z palca, a potem z plastikowej łyżeczki; masło bo łatwo rozpuszczało się w buzi.

Płyny - to osobny temat - Ania przyjmowała krople wody czy specjalnego mleczka jeszcze kiedy miała sondę nosową, były to porcje rzędu 5 ml potem 10 ml, ale cały czas były kłopoty z zadławianiem się, nieustannymi wymiotami. Tutaj dodam, że cechą charakterystyczną tego zespołu wad są między innymi chroniczne wymioty, a dodatkowo przez gardło przechodziła właśnie ta sonda.
Kiedy decydowaliśmy się na PEG'a mieliśmy nadzieję, że uwolnione gardło pozwoli na szybką naukę jedzienia, a także rozwinie się mowa.
Ta "szybka" nauka jedzenia trwała 5 lat, ale dla nas jest to naprawdę szybko ..... bo mogło trwać dużo dłużej, a nawet jeszcze dłużej.
Ogólnie nauka jedzenia buzią u Ani to jedna wielka męka, przede wszystkim dla mojej żony, która dzień w dzień podejmowała nierówną walkę - nie poddając się. Często jak to się mówi - "ręce opadały".


Teraz już Ania ma 6 lat, nauczyła się przełykać, jeść zmiksowany pokarm, ostatnio przeżyliśmy też przeziębienie Ani praktycznie bez używania PEG'a, co było swego rodzaju testem, wszystkie leki "szły" przez buzię, a te niesmaczne były zatapiane z deserkach Monte.

Ogólnie mogę powiedzieć, że nie jest tak łatwo odłączyć się od takiego sposobu żywienia, szczególnie, że występują różne sytuacje awaryjne jak choroba, szczególnie gardła, poza tym nawet bez powodu - jak nam się wydaje - może zdarzyć, że dziecko nie chce jeść.

W ciągu ostatniego roku Ania je buzią - 80%, PEG - 20%, a od ok. 4 miesięcy buzią - 100%
Musiało minąć kilka miesięcy, bo jest to ważna decyzja i chcieliśmy przekonać się czy nie będzie kłopotów w dłuższym czasie czy w chorobie.

Również prof. Socha z CZD radził nam, aby okres przejściowy, kiedy dziecko prawie nie korzysta z PEG'a wynosił ok. pól roku, aby mieć pewność, że właściwa podaż kalorii jest zapewniona w dłuższym okresie czasu.

 

Niestety PEG to nie tylko zalety, u Ani występowały komplikacje: okolice PEG-a były podrażniane kwasami żołądkowymi, bo często występowała nieszczelność, 2 lata temu w przetoce pojawiły sę bakterie, które praktycznie cały czas musieliśmy zwalczać różnymi lekami (antybiotyki, maści, zioła), w żołądku tworzyło sią dużo śluzu, który pobudzał dziecko do wymiotów mimo codziennego odbarczania. Mielimy zastosowane chyba wszystkie rodzaje PEG'ów dla dzieci, często wymiana PEG'a była spowodowana jego uszkodzeniem (pękające baloniki), a parę miesięcy temu Ania z niewyjaśnionych dla nas przyczyn wyrwała sobie takie urządzenie z brzucha.
To właśnie miałem na myśli mówiąc o drodze przez mękę.

 


A teraz najważniejsze!
 
Kiedy zaczynałem pisać ten post pisałem o PEG'u głównie w czasie teraźniejszym, a teraz kiedy publikuję go na blogu Ani musiałem zmienić czas na przeszły ....

ANIA OD DZIŚ NIE MA JUŻ PEG'A !

Dziś (03.12.2015) byliśmy w Poradni Chirurgicznej dla dzieci w Rzeszowie w Szpitalu nr 2 (od niedawna zwanym Klinicznym).
Byliśmy przygotowani na kilkudniowy pobyt na Oddziale, ale na szczęcie dr Szymborski po zapoznaniu się ze stanem dziecka i okolic PEG'a podjął decyzję o usunięciu go od razu w gabinecie zabiegowym. Po 5 minutach Ania została uwolniona od PEG'a. 
Aby się w pełni cieszyć byciem w nowym świecie, świecie bez PEG'a musimy jeszcze odczekać ok. tygodnia, czy nie wystąpią jakieś komplikacje.

Kiedy usuniemy opatrunek postaram się jeszcze napisać kilka słów o żywieniu Ani.

wtorek, 17 lutego 2015

POST NR 15

Bardzo, bardzo dziękujemy wszystkim, którzy podarowali 1% dla naszej i trochę też waszej Ani.

W ubiegłym roku (2014) - dzięki zgromadzonym funduszom z rozliczenia podatkowego za 2013 rok, Ania kontynuowała zajęcia w ramach rehabilitacji domowej (ok. 120 spotkań po 45 min.) - kinezyterapia, pionizacja, ćwiczenia metodą Bobath.
Ponadto Ania była ćwiczona (pobudzana, motywowana, stymulowana) przez panią pedagog z Rzeszowa, chodziło o nawiązanie dwustronnej komunikacji, aby umiała jakoś wyrażać swoje potrzeby, bo na razie mówienie jest jeszcze zablokowane. Była to duża frajda dla Ani, bo pani pedagog zawsze przychodziła z ogromną torbą różnych ciekawych przedmiotów do ćwiczeń, a raczej zabawy, bo okazuje się że najlepsze efekty uzyskujemy kiedy coś sprawia nam przyjemność, daje dużo zabawy. Tak właśnie minęło 25 2-godzinnych spotkań w zeszłym roku.
Jak pisałem wcześniej był też pies, Dunag02, rehabilitacja w RORE, Zaździerz, ponadto mamy nowe ortezy do chodzenia, dobrze dopasowane.
Najważniejsze - Ania pod koniec 2014 roku zrobiła kilka kroków samodzielnie ! Jest to zaledwie kilka kroków, ale dla nas to wielka radość i nadzieja na dalszy postęp.

To jest rozliczenie 1% za rok 2013, środki wpłynęły do Fundacji na konto Ani pod koniec listopada 2014.
Aktualnie rozliczamy się podatkowo za 2014 rok, bardzo prosimy o przekazanie 1% dla Ani, byśmy mogli w dalszym ciągu kontynuować rehabilitację córeczki.

Numer KRS:  0000037904,
Cel szczegółowy:  13411 Brzuchacz Anna

Dziękujemy !!!
Dziękuję


niedziela, 25 stycznia 2015

POST NR 14

Zanim tak naprawdę zaczęło się przedszkole, Ania na początku września 2014 pojechała na 3-tygodniowy Pobyt Rehabilitacyjny do Rzeszowa do Regionalnego Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjnego (RORE). Piszę "pobyt" ponieważ, nie był to tak naprawdę turnus rehabilitacyjny, a raczej pobyt w szpitalu w celach rehabilitacyjnych. Nie mam tu na myśli samej rehabilitacji (pracownie, rehabilitanci, sprzęt, rodzaje zbiegów), która stoi na wysokim poziome, ale raczej organizację pobytu, gdyż RORE wchodzi w skład struktur Wojewódzkiego Szpitala Nr 2.


Tak więc jest poranne mierzenie temperatury, przepustki na niedziele z rygorystycznie przestrzeganą godziną powrotu, w salach (a nie pokojach) może przebywać tylko 1 opiekun do dziecka, który na noc rozkłada łóżko polowe (dla dzieci poniżej 3 lat są sale dla matki z dzieckiem), kwestia posiłków i inne szpitalne rygory.



Natomiast zaletą pobytu w RORE jest - jak piszę wyżej - sam proces rehabilitacji. Ania miała dużo zabiegów m.in. ćwiczenia z logopedą i pedagogiem, terapię ręki, lampę Solux, zabiegi Fango, masaże no i po południami kroczenie z podtrzymaniem po długich korytarzach Ośrodka.








W RORE wiemy, że jesteśmy pod opieką lekarzy, sióstr, mamy dostęp do leków, konsultacji lekarzy z innych oddziałów szpitalnych (co u nas miało miejsce), wszyscy byli życzliwi i starali się nam pomóc. Rzeszowski Ośrodek jest położony tylko 50 km od Jarosławia, co jest dużą zaletą, także dla naszego Lanosa Deawoo 1,6 (2000 r.). Ania lepiej znosi krótką podróż, szczególnie w ciepłe dni.



W tym roku (2015) także planujemy rehabilitację w RORE oraz - dzięki Państwa pomocy - wyjazd na 2-tygodniowy turnus rehabilitacyjny w specjalizowanym ośrodku.